29 czerwca 2013

"Nikt nie może cofnąć się w cza­sie i na­pisać no­wego początku, ale każdy może zacząć od dzi­siaj i do­pisać no­we zakończenie."

Ile to już razy zaczynałam pisać blogi od początku, ile to już ich miałam. Dziś sama nie potrafię ich zliczyć i jakoś nigdy nie udało mi się prowadzić go dosyć długo, no tak może jeden ale w końcu i tak go usunęłam. Od dawna jestem Niewidzialną, schowaną gdzieś tam w tłumie z dala. Obserwując ludzi i marząc sobie po cichu. Trzy lata temu zaczęłam niewinne odchudzanie, to  miało być tylko kilka kilogramów, ale jak wiadomo na tym się nie skończyło. Zaczynałam z wagą 52 kg, a dziś mamy 62 kg. Ogólnie najwięcej przytyłam szesnaście kilogramów, a niewinne odchudzanie skończyło się z ostrymi zaburzeniami odżywiania. Na przemian fazy anoreksji i bulimii, gdy wiszę nad muszlą klozetową. Tak właśnie kończy się zabawa z pro – aną, pro – mią. Jednakże nie narzekam, tylko dzięki nim trzymam się jeszcze przy życiu. Od trzech lat leczę się też psychiatrycznie, mam zdiagnozowaną połowę podręcznika psychiatrii, zaczynając od depresji dwubiegunowej, kończąc na schizofrenii paranoidalnej. Zaliczając wszystko co tylko możliwie po drodze. Właściwie to przytyłam tak bardzo, przez niezliczoną ilość leków, które we mnie pakują. Ale nie poddaję się, nawet kiedy już jestem na granicy to mówię sobie, że muszę. Że jeszcze mam o co walczyć, bo wiem że gdy przestanę, to nie będę miała już zupełnie po co żyć. Po ostatnim pobycie w szpitalu, a miałam ich dziewięć, przytyłam dziewięć kilogramów. Waga pokazuje 62,7 kg. Mam całe wakacje by schudnąć, chociaż do 57, 58 kg by na rozpoczęciu roku szkolnego w pierwszej liceum jakoś wyglądać. Później to już samo pójdzie, przynajmniej mam taką nadzieję. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć nawet do dobrych dni jeśli chodzi o jedzenie.  Do tego 1L wody mineralnej i 1L herbaty. 

Trzy kromki chleba razowego z serkiem kanapkowym – 265 kcal
Mega Grześki 48g – 254 kcal
Trzy naleśniki ze szpinakiem – 559 kcal
= 1078 kcal

Do tego poćwiczyłam trochę, muszę się bardziej motywować by zacząć osiągać pomału moje wymarzone cele. Wiem, że będzie ciężko, już nie raz to przechodziłam. Wiem, że nie raz będę jeszcze chciała się poddać. Ale chcę walczyć, muszę walczyć po to by żyć. Wakacje zapowiadają się niezbyt ciekawie, bo spędzę je w domu, czytając podręczniki szkolne i odchudzając się. Mam czas, mam motywację teraz tylko trzeba wziąć się do roboty i tym razem tego nie zawalić. Chcę by udało mi się tak jak wcześniej jak na razie schudnąć  jedenaście kilogramów, osiągając wagę 53 kg. Moim prawdziwym jeszcze takim motylkowym celem jest waga 37 kg. Od zawsze o niej marzyłam, ale wiem że może nigdy mi się nie udać by ją osiągnąć, ale będę próbować. Dlatego proszę darować sobie komentarze, że to chore – bo dobrze o tym wiem, to jest po prostu już we mnie i nie potrafię tego zmienić. Życzę Wam dziewczyny powodzenia w dążeniu do celu! Motywujmy się <3

- Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! 
-Mark Fisher

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz