Ile to już razy zaczynałam pisać blogi od początku, ile to
już ich miałam. Dziś sama nie potrafię ich zliczyć i jakoś nigdy nie udało mi
się prowadzić go dosyć długo, no tak może jeden ale w końcu i tak go usunęłam.
Od dawna jestem Niewidzialną, schowaną gdzieś tam w tłumie z dala. Obserwując
ludzi i marząc sobie po cichu. Trzy lata temu zaczęłam niewinne odchudzanie,
to miało być tylko kilka kilogramów, ale
jak wiadomo na tym się nie skończyło. Zaczynałam z wagą 52 kg, a dziś mamy 62
kg. Ogólnie najwięcej przytyłam szesnaście kilogramów, a niewinne odchudzanie
skończyło się z ostrymi zaburzeniami odżywiania. Na przemian fazy anoreksji i bulimii,
gdy wiszę nad muszlą klozetową. Tak właśnie kończy się zabawa z pro – aną, pro –
mią. Jednakże nie narzekam, tylko dzięki nim trzymam się jeszcze przy życiu. Od
trzech lat leczę się też psychiatrycznie, mam zdiagnozowaną połowę podręcznika
psychiatrii, zaczynając od depresji dwubiegunowej, kończąc na schizofrenii
paranoidalnej. Zaliczając wszystko co tylko możliwie po drodze. Właściwie to
przytyłam tak bardzo, przez niezliczoną ilość leków, które we mnie pakują. Ale
nie poddaję się, nawet kiedy już jestem na granicy to mówię sobie, że muszę. Że
jeszcze mam o co walczyć, bo wiem że gdy przestanę, to nie będę miała już
zupełnie po co żyć. Po ostatnim pobycie w szpitalu, a miałam ich dziewięć,
przytyłam dziewięć kilogramów. Waga pokazuje 62,7 kg. Mam całe wakacje by
schudnąć, chociaż do 57, 58 kg by na rozpoczęciu roku szkolnego w pierwszej
liceum jakoś wyglądać. Później to już samo pójdzie, przynajmniej mam taką
nadzieję. Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć nawet do dobrych dni jeśli chodzi o
jedzenie. Do tego 1L wody mineralnej i
1L herbaty.
Trzy kromki chleba razowego z serkiem kanapkowym – 265 kcal
Mega Grześki
48g – 254 kcal
Trzy
naleśniki ze szpinakiem – 559 kcal
= 1078 kcal
Do tego
poćwiczyłam trochę, muszę się bardziej motywować by zacząć osiągać pomału moje
wymarzone cele. Wiem, że będzie ciężko, już nie raz to przechodziłam. Wiem, że
nie raz będę jeszcze chciała się poddać. Ale chcę walczyć, muszę walczyć po to
by żyć. Wakacje zapowiadają się niezbyt ciekawie, bo spędzę je w domu, czytając
podręczniki szkolne i odchudzając się. Mam czas, mam motywację teraz tylko
trzeba wziąć się do roboty i tym razem tego nie zawalić. Chcę by udało mi się
tak jak wcześniej jak na razie schudnąć
jedenaście kilogramów, osiągając wagę 53 kg. Moim prawdziwym jeszcze
takim motylkowym celem jest waga 37 kg. Od zawsze o niej marzyłam, ale wiem że
może nigdy mi się nie udać by ją osiągnąć, ale będę próbować. Dlatego proszę
darować sobie komentarze, że to chore – bo dobrze o tym wiem, to jest po prostu
już we mnie i nie potrafię tego zmienić. Życzę Wam dziewczyny powodzenia w
dążeniu do celu! Motywujmy się <3
- Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż
zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają.
Najlepszy czas na działanie jest teraz!
-Mark Fisher
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz